Z biletem w dłoni przesuwasz się w kolejce widzów do cyrku, przyglądając się
rytmicznemu ruchowi wskazówki czarno-białego zegara.
Za kasą jedyna droga prowadzi przez ciężką zasłonę w paski.
Jedna za drugą wszystkie osoby przez nią wchodzą i znikają Ci z oczu.
Kiedy przychodzi Twoja kolej, odsuwasz tkaninę i robisz krok naprzód;
zasłona opada i zalega ciemność.
Przez moment Twój wzrok przyzwyczaja się do mroku, po czym pojawiają się niczym gwiazdy maleńkie świetlne punkciki, rozrzucone przed Tobą na ciemnych ścianach.
Jeszcze przed chwilą od innych widzów nie dzieliło Cię praktycznie nic,
byli na wyciągnięcie dłoni, jednak teraz kontynuujesz podróż na własną rękę,
szukając po omacku przejścia przez labirynt korytarzy.
Tunel wije się i skręca, punkciki to jedyne źródło światła.
Przebyta w ciemności droga jest niewiadomą.
W końcu dochodzisz do następnej zasłony.
Aksamitnie miękka pod palcami tkanina rozsuwa się bez trudu, kiedy jej dotykasz.
Blask po drugiej stronie jest oślepiający.*