Wiedźmy - Emilia Hart

14:07

Wiedźmy - Emilia Hart

Instagram
Kobieta nie ma zdania. Kobieta nie może decydować o swoim życiu i o przyszłości. Kobieta musi podporządkować się decyzjom podejmowanym przez mężczyzn, którzy traktują ją jak własność, a także jak przedmiot. Kobieta musi spełniać życzenia mężczyzny, a każdy sprzeciw jest surowo karany. 

Taki los spotyka trzy bohaterki książki Wiedźmy. Każda z nich żyje w innych czasach, ale w przypadku ich historii, nie ma to większego znaczenia. Ich losy się powielają. Czy to przekleństwo ich rodu? Taka tradycja, że nie mogą wyrazić własnego zdania, a gdy to robią, kończy się to dla nich źle? Aby wyzwolić się spod władzy innych, muszą podjąć drastyczne kroki, także takie, których potem z całego serca żałują.

W roku 1619 Altha jest oskarżona o zabójstwo mężczyzny oraz uprawianie magii. Według sąsiadów jest wiedźmą naznaczoną przez diabła i jedynym słusznym rozwiązaniem jest jej śmierć. Krótko mówiąc, Althę czeka stryczek. Kobieta wie, że jest niewinna. Zna prawdziwą wersję wydarzeń, jednak nie ma sposobu, aby udowodnić swoją niewinność. Pozostaje jej polegać na zeznaniach innych osób, często wrogo nastawionych. Ci ludzie nie rozumieją jej podejścia do natury. Altha wie, jak ważne jest zrozumienie otaczającego nas świata, a dzięki swojej matce ma wiedzę, jak można korzystać z dobroci natury. 

W roku 1942, w samym środku II wojny światowej, Violet robi wszystko, aby dowiedzieć się czegoś na temat swojej matki, która, według oficjalnej wersji, zmarła podczas narodzin młodszego brata dziewczyny. Nikt nie chce mówić o zmarłej kobiecie, w całym domu nie ma po niej śladu, poza naszyjnikiem Violet i wydrapanym napisem w sypialni. Violet czuje się, jakby przebywała w więzieniu i była pod nieustannym nadzorem. Nie wolno jej się uczyć na takim poziomie, o jakim marzy. Jej miłość do natury również nie jest mile widziana. Aby uniknąć przeniesienia na stancję dla panien, postanawia spełnić życzenie ojca i wzorowo zachowywać się podczas wizyty, nieznanego dotąd, kuzyna. Dziewczyna nie spodziewa się, jakie konsekwencje będzie miała jej decyzja.

Rok 2019 jest rokiem Kate, która podejmuje ostateczną decyzję i ucieka od swojego dręczyciela. Opuszcza Londyn i przenosi się do miejsca, o którym Simon nie ma pojęcia. Stara się zacząć wszystko od nowa i odnaleźć się w nowej sytuacji. Poznaje dobrych ludzi, którzy jej pomagają, ale trafia także na tajemnice dotyczące swojej rodziny, o których nawet nie śniła. Zaczyna czuć się bezpiecznie, lecz wystarcza jedno nieuważne działanie i obawy, że koszmar powróci, wracają niczym bumerang.

Dawno nie czytałam tak klimatycznej książki. Jej kartki są aż przesiąknięte strachem, obawami, a jednocześnie nadzieją, że będzie lepiej i te złe chwile kiedyś miną. Prawdę mówiąc, byłam przerażona uprzedmiotowieniem bohaterek, ale też prawda jest taka, że tak się działo i dzieje się nadal. W dalszym ciągu kobiety są maltretowane przez mężczyzn, gwałcone i, w pewien sposób, więzione. Temat jest nadal aktualny. Autorka pokazała, że w ciągu setek lat takie sytuacje się zdarzają, a przecież nie powinno do nich dochodzić. 

Książka jest pełna emocji, dobrych i złych. Autorka przekazuje tę historię w taki sposób, że wszystkie wydarzenia odbierałam bardzo osobiście i przeżywałam razem z bohaterkami, jakbym stała tuż obok nich. Podczas czytania nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to dzieje się naprawdę, po czym docierało do mnie, że przecież tak było i jest. To jest książka, nie należy do literatury faktu, ale częściowo opisuje wydarzenia, które naprawdę miały miejsce. 

Każda z bohaterek pokazała, jak silna i zdeterminowana potrafi być kobieta. Tak, mamy tu wątek magii i starodawnych wierzeń, ale w tej książce, przede wszystkim, jest odwaga i siła bijąca od Althy, Violet oraz Kate. Podejmowały naprawdę trudne decyzje, nie tylko dla siebie, ale też dla innych ludzi. Potrafiły powiedzieć stop swoim oprawcom i zrobić wszystko, aby wyrwać się spod ich władzy. Zwykle jestem w stanie stwierdzić, że polubiłam danego bohatera bardziej lub mniej czy mogę go wyróżnić: "o, ten zrobił to i to, jest taki i taki, robi wrażenie, lubię go bardziej od innych". Nie w tym przypadku. Uwielbiam każdą z głównych postaci. Każda z nich zaimponowała mi swoją postawą i charakterem. Nie potrafię wybrać jednej. Wszystkie są po prostu wspaniałe.

Nie wiedziałam, jaka to będzie historia. Moja wiedza na ten temat ograniczała się do opisu z okładki i niczego więcej. Wybrałam ją trochę w ciemno. I tak bardzo się z tego cieszę! Mam nadzieję, że takich tytułów będzie tylko więcej.

Jeżeli jeszcze się wahacie przed przeczytaniem Wiedźm, nie róbcie tego więcej. Nie wahajcie się. Po prostu je przeczytajcie.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza.


Złodziejka listów - Anna Rybakiewicz

14:38

Złodziejka listów - Anna Rybakiewicz

Instagram
Na słowa trzeba uważać. Nie każdemu można wszystko powiedzieć. Pewne sprawy są tylko naszymi najskrytszymi tajemnicami i nikt nie może się o nich dowiedzieć. W czasach II wojny światowej były one na wagę życia. Od jednego słowa mógł być zależny dalszy los.

Astrid bardzo szybko przekonała się, że musi zwracać szczególną uwagę na to, co mówi i pamiętać, co komu już powiedziała. Udało jej się uciec z getta w Łomży w ostatniej chwili. Pierwszą życzliwą osobą, którą spotkała, okazał się oficer SS, Walter Schmidt. Na początku udawanie szło jej całkiem nieźle. Wystarczyła jedna konkretna nazwa, wypowiedziana nieuważnie, i atmosfera przy stoliku uległa diametralnej zmianie. Astrid dalej musiała uciekać.

Nieoczekiwanie znajduje schronienie oraz pracę u pewnej starszej Niemki. Dziewczyna ponownie musi pilnować się na każdym kroku. Trudno powiedzieć, czy los płata jej figa, czy jest dla niej łaskawy, ale co jakiś czas w życiu Astrid pojawia się Walter. Ich kolejne spotkanie zmusza ją do podjęcia nagłych decyzji, które mają wpływ na jej dalsze życie. W dalszym ciągu nie wiedziała, co ona, Żydówka, może zrobić, a przetrwać tę wojnę. Pozostaje jej pisanie listów, które są dla niej ratunkiem, aby pośród tych wszystkich strasznych zdarzeń pozostać sobą.

W czasach współczesnych Zofia Kaleta odnajduje plik listów, o które nagle pilnie zaczyna zabiegać nieznany jej mężczyzna. Wie, gdzie mieszka, nachodzi ją, proponuje pieniądze za stare zapiski, nazywa ją złodziejką. Zosia wielu rzeczy nie jest pewna, ale jednej rzeczy owszem - nie może sprzedać tych listów. Najpierw, musi je przetłumaczyć, poznać ich tajemnicę i dowidzieć się, kim są ich bohaterowie.

Astrid. Dziewczyna walcząca o każdy dzień życia, a jednocześnie tak bardzo naiwna. Czytając te fragmenty dotyczące pisania listów i dosłownego podkładania się oficerowi SS, miałam ochotę na nią krzyknąć, aby się otrząsnęła. Ona tak bardzo ryzykowała! Nie mogłam zrozumieć, jak mogła nie brać pod uwagę, że to podrzucanie listów, opisywanie tak szczegółowo sytuacji, które widziała z okna, jest dla niej ogromnym niebezpieczeństwem. A potem przychodziła refleksja, że przecież ludzie zakochują się w sobie niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajdują. Wojna nie przekreśla uczuć i tu zostało pokazane, jak silne może być uczucie młodej dziewczyny. 

Tak prawdę mówiąc, najbardziej polubiłam postać Edmunda. Nie Astrid czy Waltera, ale właśnie poczciwego  i odważnego Edmunda, który pomagała jak tylko mógł walczącej Polsce, pozostając przy tym sympatycznym chłopcem, umawiającym się i na randki, i na różnego rodzaju akcje. Chciał pomóc, ale chciał też normalnie żyć, nie tracić młodości i życia, które miał tylko jedno. 

Złodziejka listów  jest specyficzną książką. Mamy piękną historię miłosną na tle okrutnych wydarzeń. Czasami trudno jest pogodzić te dwie tematyki, aby ze sobą współgrały, bo jedna zawsze będzie przytłaczać drugą, i tu chyba tak właśnie się stało. Miłość przytłoczyła wojnę. Może tak właśnie miało być, ale nie do końca przemawia do mnie sposób, w jaki zostały przedstawione wojenne wydarzenia. Mam wrażenie, że to tylko taki dodatek do fabuły. Oczywiście, nie można oczekiwać, że książka oparta na fabule wojennej będzie skupiać się tylko na niej, ale mam takie odczucie, że tutaj poszło to za daleko. Z drugiej strony (trzeciej, czwartej...), przecież nawet w czasie wojny ludzie starali się normalnie żyć! To były naprawdę ciężkie czasy i podejrzewam, że gdyby ówcześni Polacy skupiali się tylko i wyłącznie na wojnie, to psychicznie byliby jeszcze bardziej wykończeni niż byli. Musieli ratować swoje życie, musieli robić wszystko, aby przetrwać, ale musieli też mieć jakąś odskocznię, która pozwalała im przetrwać kolejny dzień, miesiąc i rok. A tym czymś mogła być miłość.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Filia


Seria 60 - Magdalena Pyznar

09:25

Seria 60 - Magdalena Pyznar

 
Instagram
Popularność, błysk fleszy, drogie ubrania, ekskluzywne samochody i wystawne imprezy. Brzmi dobrze, wiele osób marzy o takim życiu. Kto zdaje sobie sprawę, że taki tryb życia kryje w sobie drugie dno? Pełne alkoholu, narkotyków, intryg i braku zaufania. Nieszczęścia. Walerija przekonała się, że bycie znaną osobą uszczęśliwia tylko pozornie. Ona dotknęła dna, podnosi się z niego z ogromnym trudem, o ile w ogóle. 

Dawid również jest popularny, choć w zupełnie innych kręgach. Czuje, że wokół niego robi się coraz ciaśniej, z każdym dniem ma mniej możliwości, a dzięki "uprzejmości" byłego kolegi nie ma wyboru i musi wyjechać z kraju. Ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewał, jest to, że razem z nim do Hiszpanii pojedzie dziewczyna, której praktycznie w ogóle nie zna, a która w jednej chwili zawładnęła jego sercem.

Gangster i modelka. Tak od siebie różni, a tak podobni. Oboje podświadomie szukają spokoju, chcą gdzieś osiąść. Cóż z tego, skoro bezlitosna przeszłość nieustannie upomina się o swoje długi. Dawid przekonuje się, że nawet najbliżsi przyjaciele mogą okazać niegodnymi zaufania. Walerija nadal uczy się, że znajomość z przypadkowo poznanymi osobami nie zawsze jest bezpieczna i może prowadzić do prawdziwej tragedii. I jedno, i drugie robi co może, aby to wszystko wreszcie się skończyło, lecz los ma dla nich inne plany. Mężczyzna nie ma wyboru i trafia do więzienia, aby odsiedzieć wyrok, a Walerija działa, żeby ten wyrok anulować lub choćby skrócić. Sytuacji nie ułatwia polski wymiar sprawiedliwości oraz pracujący w nim ludzie. Choć nie wszyscy, są wśród nich wyjątki. Czy Dawid odzyska wolność, a Walerija nagłośni wydarzenia sprzed lat? 

Zaginięcia, bójki, sceny erotyczne, przemyt, sutenerstwo, gwałty. To tylko część tematów, które zostały poruszone w tej serii. Niektóre są niezwykle trudne. Obok erotyku otrzymujemy historię skrzywdzonych ludzi. Często skrzywdzonych przez tych, którzy mieli być ratunkiem, a rzeczywistość okazała się całkiem inna. Otrzymujemy historie, które wcale nierzadko dzieją się tuż obok nas. Jaką mamy pewność, że wyroki, o których wiemy, zostały zasądzone sprawiedliwie? W jakim stopniu możemy zaufać ludziom, którzy powinni pomagać innym? Ile jest tej szczerej prawdziwiej pomocy, a ile własnych interesów? Podejrzewam, że nigdy nie dowiemy się, na jakiej zasadzie działa obowiązujące nas prawo i ile spraw, które powinny zostać upublicznione, zostało zamiecionych pod dywan, aby uratować stołki pewnych pracowników. Jest to smutne, lecz niestety prawdziwe.

Będę szczera. Początkowo miałam ochotę porzucić czytanie tej serii. Pierwszy tom mnie nie zachwycił  i bałam się, że będzie tylko gorzej. W pewnym momencie myślałam, że będę musiała napisać maila, że nie dam rady zrecenzować tego cyklu. Jednak przeczytałam pierwszą część do końca i teraz mogę z czystym sumieniem napisać, że była to dobra decyzja. Fabuła zaczęła się rozkręcać, w końcu zaczęło się coś dziać i po kolejne tomy sięgnęłam już z dużą ciekawością. Co mnie odrzuciło? Dla mnie było zbyt dużo erotyku. Dzięki 60  przekonałam się, że nie jestem jakąś ogromną fanką tego gatunku. Na szczęście (dla mnie), w Sankcji i Układzie proporcje gatunków wyglądały już inaczej.

Pojawiło się więcej wątków obyczajowych i kryminalnych. Bardzo poruszył mną ten związany z działaniem prokuratury. W pewnym momencie przeraziłam się, że to naprawdę może tak wyglądać. Tak samo trudno było czytać fragmenty dotyczące zniknięcia Waleriji. Jest wiele niespodziewanych zwrotów akcji, które jeszcze bardziej wciągają w fabułę. Drugi i trzeci tom porywają treścią. Jesteśmy z Waleriją w Maladze, z Dawidem w areszcie, towarzyszymy Marcie w prokuraturze, a później w jej prywatnym śledztwie. 

Zakończenie? Zdecydowanie nie należy do tych cukierkowych i przewidywalnych. Sądziłam, że po tych wszystkich wydarzeniach, niełatwych, bohaterowie będą mieli szansę na normalne życie. Sami bohaterowie? Z tym było różnie. Walerija potrafiła mocno zirytować swoim zachowaniem. Dawid imponował stanowczością i zdecydowaniem. Adam oburzał i wzbudzał obrzydzenie. Marta udowadniała, że upór i dążenie do celu zawsze mają sens. Choć jedna z jej metod okazała się dosyć drastyczna w skutkach.

Czy Was zachęciłam? Nie wiem. Czy jestem zadowolona z przeczytania tej serii? Ostatecznie tak, choć początki nie były kolorowe. Czy polecam? Trzeba pamiętać, że nie spodoba się wszystkim. 

Za możliwość przeczytania serii dziękuję Wydawnictwu Otwartemu

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger