Zima w Przytulnej - Katarzyna Michalak

14:53

Zima w Przytulnej - Katarzyna Michalak

  
Instagram
To był długi rok. Zaskakujący, emocjonalny, pełen zwrotów akcji i odkrywania kolejnych tajemnic. Rodzina Gawroszów może beż wahania powiedzieć, że z niejednej opresji wyszła cało dzięki sobie i swoim relacjom. Czy wszystko ułożyło się, jak powinno?

Zima nadeszła zbyt szybko. Dni mijały jak szalone i zanim się obejrzeli, na domach pojawiły się światełka, a w głowach świąteczne plany. Niektóre trudne do realizacji. Azja robił, co mógł, aby wszystko się udało. Wyszedł ze swojej skorupy, otworzył się na świat I chciał tylko jednego - aby jego rodzinie nic nie zagrażało. Cóż z tego, skoro nie na wszystko można mieć wpływ. Doskonale wie o tym Amelia, dla której każdy dzień to wygrana dla nowego życia, jej małej córeczki. Pamięta o tym Ariel, który ta długo ukrywał swoją tajemnicę, że aż rozrywała go od środka. Miał bardzo ograniczone pole manewru, jednak znowu pomógł mu niezawodny brat. Co by się stało, gdyby Azja nie podjął takiej decyzji?

Ta rodzina ma pecha, ponieważ może się wydawać, że na Gawroszów spadają wszystkie możliwe trudne sytuacje, ale ma też niewyobrażalne szczęście, bo mają siebie. Niektórzy z nich musieli wrócić, aby to zrozumieć, inni, choć byli na miejscu, tylko otworzyć szerzej oczy. Jaki jest finał? Oczywisty. Wszyscy zrozumieli, że mogą na siebie liczyć, a wszystkie tajemnice, choć mogą ich podzielić, mogą również zbliżyć ich jeszcze bardziej, jeśli tylko na to pozwolą.

Czwarta część sagi jest zdecydowanie najlepsza i nie mam tu żadnych wątpliwości. Lekturze towarzyszył ogrom różnych emocji. Śmiałam się, płakałam i byłam zwyczajnie zła. Z pewnymi wydarzeniami nie mogłam się pogodzić, choć miałam świadomość, że wszystko zmierza właśnie ku takiemu zakończeniu. Inne sytuacje dały nadzieję, że nawet jeśli popełniamy błędy, to istnieje szansa na ich naprawę i wyjaśnienie. Zawsze jest jakaś nadzieja.

Mając za sobą wszystkie części i oceniając je całościowo, muszę przyznać, że saga jest niezwykle wciągająca i aż szkoda, że nie będziemy więcej czytać o kolejnych perypetiach tej rodziny. Ich pomysłami, sekretami oraz doświadczeniami można obdzielić jeszcze niejedną rodzinę, ale kiedy poznało się bliżej każdego członka rodziny, nie ma wątpliwości, że oni sobie z ty poradzą. Nawet w tych najtrudniejszych chwilach,

Czy coś się zmieniło w przypadku samych postaci? Nie. Tutaj bezkonkurencyjny jest Azja, który jest chyba tym najważniejszym spoiwem całej rodziny, głosem zdrowego rozsądku. Jego również porywają różne emocje, ale potrafi się z nich otrząsnąć i ocenić wszystko na spokojnie, na chłodno. Dąży do porozumienia i wybaczenia. Tego drugiego nie potrafi znaleźć dla samego siebie, ale nie zrozumie tego ten, kto nie przeżył tego, co ten młody mężczyzna. Tak samo trudno może być zrozumienie Amelii, która zwyciężyła na równi z bratem. Jej spokój, opanowanie i pewność, że podejmuje właściwą decyzję... to jest wręcz niesamowite. Nastolatka, która w takiej sytuacji sobie radzi, choć niejeden dorosły by się poddał. Ona tego nie zrobiła.

I znowu, jest trochę smutne, że nie poznamy większej ilości szczegółów dotyczących przyszłości Gawroszów. Choć epilog mówi nam wiele, to spędzanie czasu z tą rodziną jest tak po prostu przyjemne. Dzięki nim możemy dowiedzieć się wiele o ludziach, ich doświadczeniach i zachowaniach w konkretnych sytuacjach. Uświadamiają nam, że te wydarzenia mogą spaść na każdego, wydawałoby się, że najzwyklejszego człowieka. To trochę uczy pokory wobec życia, bo nie wiemy co czeka na nas tuż za zakrętem, a może czekać absolutnie wszystko.

Jeśli szukacie historii, dzięki której chcecie poczuć, doświadczyć i zrozumieć, a jednocześnie dobrze spędzić czas, to sięgnijcie po Przytulną. Nie będziecie żałować.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak

Ktoś mi bliski - Ilona Gołębiewska

16:55

Ktoś mi bliski - Ilona Gołębiewska


Instagram
Zbliża się czas, kiedy buszowanie po sklepach z wszelkiego rodzaju drobiazgami sprawia nam szczególną przyjemność. Dekoracje, światełka, świąteczna muzyka i to coś, małe coś, często wręcz nieuchwytne, co sprawia, że chcemy komuś sprawić radość naszymi poszukiwaniami. W tym przedświątecznym czasie dzieje się również wiele rzeczy, często magicznych, które napędzają nas na kolejne miesiące, a czasami, nawet lata. Właśnie wtedy dzieją się cuda! Mamy w nich udział większy lub mniejszy, ale on jest i to się liczy. A jak to było ze sklepikiem Fortuna Vintage? Czy tam również miała swój udział magia, czy tylko (albo aż) zwykła ludzka dobroć?

Sklepik stworzyły siostry, Zoja i Lena. Obie z ogromnym talentem postanowiły sprawiać ludziom radość, poprzez sprzedawanie rzeczy rzadko spotykanych, wyjątkowych. Chciały, aby stare przedmioty przeżywały drugą, a potem i trzecią młodość, żeby na nowo zostało docenione ich piękno. 

Kiedy w ich drzwiach pojawił się Marek Stryjewski, nie sądziły, że wydarzenia przybiorą taki obrót. Mężczyzna przyszedł do nich z kufrem pełnym starych rzeczy. Chciał, żeby Zoja z Leną wystawiły je na sprzedaż, a dochód przeznaczyły na schronisko dla psów. Dziewczyny zaczęły swoje działania, aż odebrały pewną wiadomość. Wśród przeróżnych rzeczy znalazł się jedyny w swoim rodzaju medalion. Już na zdjęciach prezentował się wyjątkowo. Nadawca wiadomości twierdził, że wie, kto jest jego właścicielem. I wtedy zaczęła się magia.

Zarówno Zoja, jak i Lena, były pod ogromnym wrażeniem Celiny. Mimo strasznych przeżyć ta starsza kobieta potrafiła korzystać z każdego danego jej dnia w maksymalny sposób, wyciskała go jak cytrynę. Przy tym wszystkim nie zapominała o innych, często w o wiele gorszej sytuacji niż ona. Odkąd wnuk pokazał jej zdjęcie medalionu, miała tylko jedno marzenie, aby do niej wrócił. Miał dla niej ogromną wartość sentymentalną. Okoliczności, w jakich go otrzymała oraz zawarta w medalionie fotografia miały dla niej ogromne znaczenie. Był tak blisko, na wyciągnięcie ręki, i nie chciała stracić go ponownie. 

Cała historia jest, wbrew pozorom, bardzo realna. Doświadczenia każdego bohatera mogą dotyczyć każdego z nas. Są prawdziwie bolesne, szczególnie te dotyczące życia Celiny. Ile jest czy było osób, które kilkadziesiąt lat temu przez panujący ustrój straciły kogoś tak bliskiego, że myśl o tym sprawiała niewyobrażalny ból? Nie da się zliczyć. Dlatego, gdy pojawia się szansa na spotkanie kogoś takiego, nie można z niej nie skorzystać. Celina czuła, że to jej jedyna szansa, aby jeszcze raz spotkać Stanisława, porozmawiać z nim i dowiedzieć się, co tak naprawdę wydarzyło się wiele lat temu.

Bohaterowie powieści przeżywają wiele radosnych, ale także smutnych i wymagających chwil. Każda z nich jest dla nich nowym doświadczeniem i nauką na przyszłość. Chcą maksymalnie wykorzystać kolejne chwile, które nie zawsze są dla nich proste. Nie poddają się, lecz idą naprzód. I to nie jest jakaś specjalna odwaga czy wytrwałość, lecz po prostu życie. Nie tylko oni muszą podejmować trudne decyzje czy pogodzić się z porażką. Takie sytuacje spotykają każdego z nas. Dlatego tak lubię powieści tej autorki, ponieważ można w nich spotkać prawdziwe życie.

Jeżeli szukacie książki, która będzie dla Was prawdziwym relaksem i odpoczynkiem, która kojarzy Wam się ze spokojem, to możecie bez wahania sięgnąć po nową powieść Ilony Gołębiewskiej. Znajdziecie tam chwile dla siebie i przyjemnie spędzony czas. Jest idealna na te przedświąteczne dni, które są przed nami. 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza

Jesień w Przytulnej - Katarzyna Michalak

16:05

Jesień w Przytulnej - Katarzyna Michalak

 

Instagram
Sława nie zawsze przynosi pozytywne skutki. Czasami bardzo ciężko jest znosić jej konsekwencje. Prywatność maleje do zera. Każdy krok jest pilnie śledzony, członkowie rodziny również to odczuwają. Gazety urządzają sobie konkurs na najbardziej poczytny nagłówek, a główny bohater całego zamieszania ma ochotę schować się w najciemniejszym kącie najgłębszej piwnicy. Właśnie z takimi problemami zmaga się rodzina Gawroszów w trzeciej części Sagi Przytulnej, a przecież już wcześniej nie mogli narzekać na nudę!

Alicja nawet nie przypuszczała, jakie zamieszanie wywoła jej chęć pomocy rodzinie. Gdy zaczynała pisać, przez myśl jej nie przeszło, że po wyjściu prawdy na jaw zapanuje taki chaos. Przecież nie chciała źle! Jej marzeniem było poprawić byt najbliższych, pomóc dzieciom wejść w dorosłe życie na dobrym poziomie, zapewnić Amelii leczenie, a wreszcie-odpocząć po tylu latach ciężkiej pracy. Gdyby mogła przewidzieć, jak to się skończy, pewnie przeanalizowałaby wszystko jeszcze raz, ale musiała być ze sobą szczera. Mimo tych wszystkich problemów, niedogodności związanych z odkryciem jej tożsamości, nie żałowała tego, co zrobiła. Osiągnęła cel i chciała, żeby reszta spraw ułożyła się, jak trzeba.

A z tym już jest większy kłopot, ponieważ każde z jej dzieci nie daje o sobie zapomnieć. Trudności, które napotykają, nie należą do błahych. Mają swoje tajemnice, co niczego nie ułatwia. Chcieliby załatwić swoje sprawy samodzielnie, ale są takie sytuacje w życiu człowieka, że gdyby nie pomoc najbliższych, mogłyby one zakończyć się katastrofą. Tak właśnie jest w przypadku Ady. Dziewczyna chciała tak niewiele, bo tylko zdobyć akceptację wśród kolegów i koleżanek z nowej szkoły. Okazało się, że trafiła na wyjątkowo okrutnych rówieśników. "Wyzwanie" wymyślone przez przywódczynię grupy jest bezlitosne, wręcz bestialskie. Mimo to Ada zdecydowała się wziąć w tym udział. Co by się stało, gdyby Azja nie zorientował się, że siostrze grozi niebezpieczeństwo? Tego nie wiemy, ale można łatwo się domyślić, że nie byłoby pozytywnego zakończenia.

Sam Azja również przechodzi trudne chwile. Jego świat raz za razem ulega zawaleniu. To, co go spotyka, jest niezmiernie smutne i aż dziw, że jest on w stanie to wszystko udźwignąć, a na dodatek jeszcze wspierać rodzinę. Za każdym razem podnosi się i idzie dalej, choć wcale nie jest mu łatwo. Najbliżsi robią, co mogą, aby pomóc mu w okresie żałoby, aby mógł dojść do siebie, jednak Azja ma świadomość, że to zostanie już w nim na zawsze i nigdy o tym nie zapomni. Stracił część siebie.

Z ogromną pewnością mogę stwierdzić, że to najlepsza część Sagi Przytulnej. Pierwsza wprowadzała nas w całą sytuację, druga ujawniała stopniowo kolejne tajemnice, ale to właśnie ta trzecia jest gwarancją emocjonalnego rollercoastera. Podczas czytania była radość i nadzieja, był smutek i żal, a nawet złość. Nie spodziewałam się, że poczuję aż tyle, ale też opisywane wydarzenia nie należały do tych najprostszych. Każda z postaci ma "swoje 5 minut" i wykorzystuje je maksymalnie. Prym wiedzie Azja, który ma swój udział w sprawach dotyczących każdego członka rodziny i bardzo dobrze, bo jest on dla nich, swego rodzaju, spoiwem i przestrzenią do kontaktu. Wraca to do niego, niczym bumerang, bo gdy cierpi, nie jest zostawiony sam sobie. To jest naprawdę piękne.

Nie chciałabym pisać za dużo o samej fabule, nie chcę spoilerować. Niech każdy sam odkryje kolejne karty historii rodziny Gawroszów, bo zasługuje ona na coraz większą uwagę. Chcę jedynie zaznaczyć, że ich losy mogą spotkać każdego z nas. Może nie wszystkie, bo jest tego jednak sporo, ale pojedyncze, jak najbardziej. Miłość, przyjaźń, choroba, śmierć. To wszystko dotyczy każdego człowieka. Powieść nie jest poradnikiem jak sobie radzić w konkretnej sytuacji, bo przepisu na to nie ma. Ona uświadamia, że nie jesteśmy sami, że ktoś już przez to przechodził, a następna osoba dopiero stoi przed takimi wyzwaniami. To pociesza, wspiera i daje nadzieję, że skoro oni sobie poradzili, to my też damy radę.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger