18:07

Boże Narodzenie w Lost River - Fannie Flagg

 

Instagram
Zaleceń lekarza nie należy ignorować. Umówmy się, jest to kwestia bezdyskusyjna. Jeżeli mamy do niego zaufanie, mamy świadomość, że postawiona przez niego diagnoza jest trafna, a jest coś, co według niego może nam pomóc, to trzeba to po prostu zrobić. Oswaldowi wydawało się, że porzucenie lodowatego Chicago na rzecz słonecznej Alabamy początkowo wydawało się dość dziwne. Później doszedł do wniosku, że przecież nikt ani nic go nie trzyma w tym mieście. Jeśli znajdzie jakiś pokój, przez który nie zbankrutuje, to dlaczego miałby nie spróbować?

Pojechał. Nie wiedział, czy cieplejszy klimat faktycznie mu pomoże, ale postanowił spróbować. I tym sposobem znalazł się w miejscu, o którym mało kto słyszał, w Lost River. Miasteczko maleńkie, w którym życie płynie swoim własnym tempem, bez pośpiechu wielkiego miasta. W Lost River wszyscy się znają, nie mają przed sobą tajemnic, bo i tak nic przed nikim się nie ukryje. Cisza, spokój, kontakt z przyrodą, odkrywanie na nowo samego siebie, życzliwość ze strony, początkowo, nieznanych mu ludzi. Oswald w pierwszej chwili czuje się nieswojo. Nie jest przyzwyczajony do takich kontaktów z innymi, do takiej bezpośredniości. Jest to dla niego coś nowego. Choć trudno mu się do tego przyzwyczaić, to po pewnym czasie dochodzi do wniosku, że dzięki temu ma więcej zajęć, poznaje mieszkańców. Przestaje być obcy w Lost River. Zaczyna czuć się jak u siebie.

Przyznaję, nie znam twórczości Fannie Flagg. Boże Narodzenie w Lost River było pierwszą książką tej autorki, jaką przeczytałam. I wiem, że jeżeli będę potrzebować wyciszenia i spokoju, to będę pamiętała o jej książkach. Dawno nie spotkałam się z taką atmosferą w książce. To było coś tak ujmującego, tak uroczego, że do tej pory jestem tym zaskoczona. W okresie świątecznym to wszystko pomogło zwolnić tempo, docenić ten czas i wszystko, co jest wokół. Skłaniało do przemyśleń. Dlaczego my nie potrafimy skupić się na tych najprostszych rzeczach, tylko cały czas dążymy do tego, by mieć więcej i więcej? Mijamy się, trudno nam spędzić czas z najbliższymi, bo mylnie sądzimy, że są ważniejsze rzeczy, a na inne mamy przecież czas. Nic bardziej mylnego. W pewnym momencie musimy zatrzymać się i zastanowić, co jest dla nas najważniejsze. 

Ta książka jest oazą spokoju. Można się przy niej wyciszyć, znaleźć chwilę wytchnienia. Nie ma w niej pośpiechu, ogromnego tempa. Mimo wielu wydarzeń, wesołych i smutnych, zwykłych i niecodziennych, fabuła jest spokojna. Nie nudna, absolutnie! Bohaterowie stają się bliscy, znajomi. Chce się do nich wracać. Łagodność zawarta na stronach sprawia, że o własnych problemach można zapomnieć, choć na chwilę. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger