13:19

Wenecki szkicownik - Rhys Bowen

 

Instagram
Wenecja jest piękna. Słynie z niesamowitych kanałów, gondoli, ale to też charakterystyczna architektura i miejsca, które na długo zapadają w pamięci. Czy mając możliwość wyjazdu do tak cudownego miasta jest ktoś, kto by z tego nie skorzystał? Taką szansę miała Juliet. 

O czym marzy nastolatka w    czasach dwudziestolecia międzywojennego? O podróżach. Chce przeżyć coś, co pozwoli jej mieć piękne wspomnienia na przyszłość. Dzięki czemu będzie mogła kiedyś powiedzieć, że dobrze wykorzystała ten czas i niczego nie żałuje. Cały świat stoi otworem! Trzeba z tej okazji czerpać pełnymi garściami! Nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość, a nie muszą to być dobre rzeczy.

Juliet może zwiedzić Wenecję. Taka szansa! Idealne miejsce, gdzie może ćwiczyć szkicowanie przed rozpoczęciem studiów plastycznych. Tyle miejsc do podziwiania, tyle możliwości, żeby przerzucić na papier widziane przez siebie otoczenie. Dziewczyna nawet nie przypuszczała, że ten wyjazd przyniesie w jej życiu tyle zmian. Nie sądziła, że przez kilka kociaków tak bardzo zmieni się jej życie. Gdyby nie chciała ich uratować, nie wpadłaby do kanału. Gdyby do niego nie wpadła, Leo nie miałby szansy jej uratować. Nie miałby też szansy zawładnąć na zawsze jej sercem.  

Caroline znalazła się na życiowym zakręcie. Porzucił ją mąż, wtedy cierpienie było ogromne. Było ono jednak niczym przy przerażeniu jakie poczuła, gdy dowiedziała się o ataku terrorystycznym na World Trade Center wiedząc, że w tym właśnie czasie w Nowym Jorku jest jej syn. Przez to wszystko, a do tego śmierć cioci Lettie, Caroline nie do końca wiedziała, co ma dalej robić. Czuła się bezradna. Hasło "Wenecja" oraz trzy tajemnicze klucze i szkicownik nie poprawiły sytuacji. Postanowiła spełnić ostatnią wolę cioci i wyruszyć do Włoch. Może tam rozwiąże nie tylko zagadkę zostawioną przez Lettie, ale także tę związaną z tym jak dalej ma się potoczyć jej życie?

Wenecki szkicownik pochłania. Uwielbiam takie historie, gdzie przeszłość przeplata się z współczesnymi czasami. Jeżeli obie potrafią mnie wciągnąć tak, że całą książkę pochłaniam w 3 dni to znaczy, że jest dobrze. Bardzo dobrze. Nie będę ukrywać, że bardziej urzekła mnie historia Juliet. Dzięki niej przeniosłam się do Wenecji i razem z nią spacerowałam nad kanałami, a także przeżywałam razem z nią wydarzenia związane z Leo. Autorka opisała miasto, zwyczaje mieszkańców oraz perypetie bohaterki w taki sposób, że czytelnik ma wrażenie uczestnictwa w tych wydarzeniach.

Relacje między głównymi bohaterami mnie zafascynowały. Rozpoczynając lekturę nie przypuszczałam, że ich uczucie może może być tak głębokie, szczere i trwałe. Od początku wiedzieli, że nie mają szans na prawdziwy związek. Musiała im wystarczyć jego namiastka ze świadomością, że na nic więcej nie mogą sobie pozwolić bez ryzykowania własnego bezpieczeństwa. Leo nie był wiernym mężem, to fakt. Trzeba jednak przyznać, że trudno nazwać jego czyny zdradą, skoro ani sam nie wybrał sobie żony, ani nie darzył jej żadnym uczuciem. Jego małżeństwo istniało tylko na papierze, było zwykłym biznesem nie mającym niczego wspólnego z miłością. Juliet nie chciała się poddać swoim uczuciom.Walczyła z nimi długo i przegrała. 

Polubiłam Juliet. Okazała się wytrwałą, dzielną kobietą, która nie zmarnowała żadnej szansy, jaką dawał jej los. Nie straszne jej było ryzyko, by zrobić coś dobrego. Jednocześnie zasmuciły mnie jej dalsze dzieje. Owszem, miała najbliższą rodzinę, na którą zawsze mogła liczyć, ale brakowało w jej życiu tej prawdziwej i jedynej miłości. 

Autorka ciekawie opisała wszystko to, co działo zaraz przed rozpoczęciem i w trakcie trwania II wojny światowej. Nastroje jakie panowały nie tylko wśród włoskiej elity, ale także między zwykłymi mieszkańcami Wenecji. Trudności ze zdobywaniem żywności, własnym bezpieczeństwem. Prawdę mówiąc, chyba nigdy nie czytałam książki, której akcja przebiegała w tych czasach w tym kraju. To było interesujące doświadczenie, bo poznałam nie tylko doświadczenia Włochów z czasów wojny, ale także ich zwyczaje. Nie zdawałam sobie sprawy, że obchodzą tyle świąt i to w tak ciekawy, a także rodzinny, sposób. 

Czy jest coś, co w tej książce nie przypadło mi do gustu? Absolutnie nie! Jak wiecie, tego rodzaju książki zawsze się u mnie sprawdzą, więc moje nastawienie od początku było pozytywne. Jeśli chcecie przenieść się do Wenecji, poznać jej zakamarki i poczytać o niezwykle silnym uczuciu, jakie zrodziło się między dwoma przypadkowo poznanymi osobami, to nawet się nie zastanawiajcie i sięgnijcie po tę książkę. Nie będziecie żałować.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger