17:24

Tam, gdzie las spotyka się z niebem - Glendy Vanderah

Instagram
Są maleńkie. Migoczą. Błyszczą. Czasami spadają, a wtedy wypowiadamy życzenie z nadzieją, że się spełni. Gwiazdy. Piękne, odległe i tajemnicze. Co by się stało, gdyby były bliżej niż myślimy? Gdyby z tych odległych miejsc we Wszechświecie przybyły do nas obce istoty, aby nas poznać i nauczyć się naszego życia? Podejrzewam, że byłoby to bardzo trudne do zrozumienia. Joanna wie coś na ten temat.

Jo jest osobą, do której ciężko dotrzeć. Lubi swoją samotność, otoczenie natury, ciszę i spokój. Czuje się wtedy pewnie i bezpiecznie. Ma swój rytm dnia i nie jest zadowolona, gdy ktoś (lub coś) go zaburzy. Ma ku temu swoje powody. Jest dobrze tak jak jest i nie zamierza tego zmieniać. Dlatego obecność małej bosej dziewczynki w ogrodzie wokół wynajmowanej chaty nie wróży nic dobrego. Początkowo Jo uważa, że dziecko mieszka gdzieś w okolicy, próbuje odesłać je do rodziców, ale co ma zrobić, jeśli słyszy jedno i to samo zdanie? Dziewczynka imieniem Ursa cały czas powtarza, że przybywa z gwiazd i nie wróci do siebie, dopóki nie będzie świadkiem pięciu cudów. 

Kobieta próbuje na wszystkie sobie znane sposoby skłonić Ursę do powrotu do domu. Przecież musi mieć jakiś dom! Te zapewnienia o przybyciu z kosmosu muszą być jakąś bzdurą, żartem, psikusem. Bo jak inaczej to wytłumaczyć? Ursa jest jednak nieugięta. Nic jej nie przekonuje, a wizyta stróża prawa sprawia, że dziewczyna chowa się z prędkością światła i nie opuszcza kryjówki dopóki nie jest pewna, że zagrożenie minęło. Jo jest w kropce. Naprawdę nie wie co ma robić. Ostatecznie Ursa z nią zostaje, przygląda się jej pracy badawczej przy gniazdach ptaków i odhacza kolejna cuda, które udaje się jej zobaczyć.

Sytuacja ulega tylko niewielkiej zmianie, gdy zostaje w nią wciągnięty Gabe. Tak jak Jo, początkowo szuka sposobu na odesłanie dziecka do domu, jednak z czasem jest pod coraz większym wrażeniem inteligencji Ursy i coraz rzadziej sprawdza strony poświęcone zaginionym dzieciom. Jo i Gabe stopniowo przestają myśleć o poznaniu prawdy. Nadal są zaintrygowani jak ona wygląda, ale nie to jest już najważniejsze. Chcą spędzać czas we troje, zachowują się czasami jak rodzina. Czasami tak zatracają się w stworzonej przez siebie iluzji, że kiedy upomina się o nich brutalna rzeczywistość czują się, jakby ktoś wylał na nich kubeł zimnej wody. Bardzo zimnej.

Ta historia jest jedyna w swoim rodzaju. Niepowtarzalna. Nietuzinkowa. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność, ale dalej jestem pod wrażeniem, choć od momentu zakończenia przeze mnie lektury minął już prawie tydzień. 

Pierwsze wrażenie robi okładka. Tajemnicza i bardzo klimatyczna. Inna od tych, które pojawiły się w ostatnim czasie. Następnie treść. Joanna jest dla mnie wojowniczką. Przetrwała wiele złych chwil, cierpiała, walczyła o życie. Walczyła o siebie, a w końcu - o Ursę. Nie spodziewałam się takiej zawziętości po tej bohaterce. Nie sądziłam, że po tym wszystkim co ją spotkało znajdzie w sobie jeszcze tyle siły, aby walczyć o, początkowo, całkowicie obcą dziewczynkę. Przecież tego nie planowała. Ba! Od pierwszych chwil robiła wszystko, aby Ursa wróciła tam, skąd przybyła, nieważne gdzie to było naprawdę. Czas spędzony razem sprawił, że w sercu Joanny pojawiło się uczucie do małej dziewczynki szukającej ciepła i rodziny.

Ursa. Kosmitka. Zaskakująco inteligentna i sprytna jak na swój wiek. Uparta i zawzięta. Tajemnicza i zagadkowa. Urocza. Istny koktajl! Chyba nie znam bardziej zdeterminowanej i zdesperowanej bohaterki dziecięcej, a jednocześnie tak... irytująco interesującej. To dziecko jest dla mnie pełne sprzeczności! Uwielbiam ją, a jednocześnie czułam zniecierpliwienie podczas lektury, bo ile razy można uparcie powtarzać jedno i to samo? Początkowo nie potrafiłam jej zrozumieć. Dlaczego tak się zachowuje? Faktycznie pochodzi z gwiazd? Czyżby ta książka była aż tak fantastyczna pod względem gatunku? Nie. To nie mogło być to. Musiało być coś więcej. Coś, co wszystko wyjaśni.

Postać Gabriela sprawia, że fabuła jednocześnie się komplikuje i prostuje. Z jednej strony od początku było pewne, że pojawi się jakieś uczucie pomiędzy nim a Jo. Z drugiej strony, jego depresja sprawiła, że pojawiły się nieoczekiwane sytuacje i zachowania wszystkich bohaterów. Nie dało się przewidzieć, jak jego choroba wpłynie na fabułę. 

To jest piękna historia. O poznawaniu samego siebie. O pokonywaniu największych lęków. O stawianiu czoła przeciwnościom, o których bohaterowie nawet nie śnili. O walce o własne dobro i godność. O wytrwałości w tej walce. Zostało poruszonych tyle wątków i każdy pasował! Nie było elementów, które pojawiały się nagle, a potem tak samo niespodziewanie znikały bez żadnego wyjaśnienia. 

Mogłabym się przyczepić jedynie tego, że styl książki czasami mocno zbaczał w kierunku młodzieżowego, ale czy to przeszkadzało? Według mnie, absolutnie nie. Może dlatego, że czasami zdarza mi się czytać młodzieżówki, a może przez to, że to po prostu wpasowało się w całą książkę. 

Jestem bardzo wdzięczna, że mogłam poznać tę opowieść. To była przepiękna przygoda i aż żal było mi ją kończyć. Pozostaje mieć nadzieję, że autorka nie poprzestanie na tym, jakże udanym, debiucie. Jeśli na rynku pojawi się jej następny tytuł, na pewno go przeczytam, bo wierzę, że może być tylko i wyłącznie lepiej. 

A Was gorąco namawiam do zapoznania się historią Ursy. Niech i Was zabierze do gwiazd. 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger