11:09

4.50 z Paddington - Agatha Christie

Źródło zdjęcia

Powrót do domu. Dla wielu oznacza pierwszy etap odpoczynku po ciężkim dniu, okazję do spotkania dawno niewidzianego znajomego, przeczytania książki lub po prostu podziwiania widoków za oknem i pogrążenia się we własnych przemyśleniach. Elspeth McGillicuddy wracała po dokonaniu zakupu ostatnich świątecznych prezentów i jej myśli krążyły wokół stopnia zadowolenia, jaki wywołają u jej bliskich przygotowane podarunki. Nigdy nie spodziewałaby się, że gdy jej pociąg będzie jechał z taką samą prędkością jak ten jadący po równoległym torze, zostanie świadkiem dokonywanej właśnie zbrodni.


Pani McGillicuddy nigdy nie zapomni wyrazu twarzy duszonej kobiety. Ten obraz zostanie w jej wspomnieniach na zawsze. Ma świadomość, że zrobiła wszystko, co zrobić można, Zawiadomienie konduktora oraz zawiadowcy stacji nie przyniosło jednak żadnych skutków. Nikt nic nie widział, nikt nic nie wie, ciała nie znaleziono. Od czego są jednak przyjaciółki? Elspeth udała się do panny Marple, osoby o nietuzinkowym umyśle, wysokiej inteligencji i ogromnej wyobraźni. Panna Marple nie zignorowała tego, co usłyszała od przyjaciółki. Jej myśli zaczęły krążyć, domysły powstawać i tym sposobem powstał plan, Dzięki pomocy Lucy Eyelesbarrow, gospodyni idealna, nie zastanawiała się długo nad udzieleniem pomocy starszej pani. Na tyle na ile mogła szukała, badała, sprawdzała i odniosła sukces. O ile można tak mówić o znalezieniu ciała kobiety w sarkofagu leżącym w starej stodole na terenie ogromnej posiadłości. Tylko jak ciało mogło się tam znaleźć? Kto był mordercą? I jaki związek ma to wszystko z rodziną Crackenthorpe?

O przeczytaniu 4.50 z Paddington myślałam już bardzo długo, aż w końcu udało mi się zdobyć książkę w bibliotece. Ogólnie rzecz biorąc bardziej przypadają mi do gustu te książki Agathy Christie, w których występuje Herkules Poirot, jednak tym razem z chęcią i ogromną ciekawością sięgnęłam po historię związaną z panną Marple. Jak w większości przypadków kryminałów tej autorki nie zawiodłam się. Doskonale skonstruowana intryga, różnorodnie zbudowane charaktery bohaterów, zaskakujące zakończenie. Podczas czytania niektórych książek Christie gdzieś tam z tyłu głowy pojawiają się domysły kto mógł popełnić morderstwo (lub morderstwa), jednak tym razem praktycznie do samego końca nie przychodziło mi na myśl, kto tak naprawdę zabił. 

Postacią, która najbardziej zwróciła moją uwagę była Lucy. Osoba pracowita i skromna, doskonała pod kątem wykonywanych obowiązków, gospodyni idealna, zarabiająca na życie zajmowanie się czyimś domem przed dwa tygodnie, a następnie przenosząca się do kolejnej rodziny. Właśnie o niej wspominała Monika Szwaja w Gosposi prawie od wszystkiego. 

Kolejny tytuł z listy kryminałów Agathy Christie za mną, przede mną jest ich jeszcze wiele, ale czytanie ich jest samą przyjemnością. Czy jest ktoś, kto nie lubi tych książek? Raczej wątpię:)

;*


8 komentarzy:

  1. Po prostu Agatha ma w sobie to coś ;) Mimo wszystko dla mnie 4.50 z Paddington było częścią przyjemną, ale nie wybitną. Nawet prawie zgadłam sprawcę - ale prawie czyni wielką różnicę..

    W każdym razie - i tak jest dobra :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, są lepsze jej książki, ale także i gorsze:) 4.50 z Paddington umieściłabym gdzieś tak..wyżej niż pomiędzy tymi określeniami:)

      Usuń
  2. Ja bardzo lubię twórczość Agathy Christie. Czyta się jej książki w zastraszającym tempie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W większości tak, ale są takie, które momentami potrafią się ciągnąć;)

      Usuń
  3. Koniecznie muszę przeczytać. Uwielbiam kryminały Christie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak można nie lubić Christie ;) Tego tytułu jeszcze nie znam, ale chętnie poznam ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger