19:44

Atlantyda pod Krakowem - Anna Zając

Źródło zdjęcia

Jak wyobrażacie sobie swoją miejscowość za 10 lat? Co się w niej zmieni? Jakie możliwości ukażą jego mieszkańcom? Będzie lepiej, gorzej, a może zdecydowana większość rzeczy pozostanie bez zmian? A jak widzicie siebie w tej miejscowości za 10 lat? Czym się zajmujecie? Jakie są Wasze priorytety? Co chcecie osiągnąć? Sukces, szczęście rodzinne czy pragniecie po prostu przetrwać? Praktycznie każda osoba zadaje sobie takie pytanie oraz setki innych. Nie możemy się powstrzymać przed zastanawianiem się, co będzie się działo z nami i najbliższym otoczeniem za kilka, kilkanaście lat. Tak samo pewnie zastanawiał się Daniel Cisowski. Gdyby dekadę wcześniej dowiedział się, co będzie robił od 2023 roku, pewnie wybuchnąłby doniosłym śmiechem. Jego przykład jest bardzo dobry. Wszystko może się zdarzyć, nawet to najbardziej nierealne.

Daniel Cisowski będąc architektem stara się, aby jego praca wsparła nie tylko rozwój Nowej Huty, ale także jej przetrwanie. Jego marzeniem było, aby najmłodsza dzielnica Krakowa uzyskała suwerenność i przestała być zależna od stolicy Małopolski. Razem ze swoim wspólnikiem, Oskarem, realizuje także inne projekty, ale skupia się na swojej rodzinnej okolicy. Trzeba zaznaczyć, że to Daniel jest od podpisywania papierków i tego typu rzeczy. Czy wyjdzie mu to na dobre przekona się aż za dobrze, gdy okaże się, że Oskar, osoba, której ufał,  z którą wspólnymi siłami stworzył prężnie działającą firmę, tak naprawdę oszukiwał go przez cały czas współpracy. Skupiał się na swoich zyskach, skrzętnie ukrywanych machlojkach, dokumentach podsuniętych Danielowi do podpisania. 

Daniel musi sobie jakoś z tym poradzić. Trafia do więzienia, więc jego położenie nie napawa optymizmem. Wbrew pozorom ma jednak kilka rzeczy do zrobienia. Najważniejsza dotyczy tajemniczych skrzyń, które zostały zakopane jeszcze w czasach I wojny światowej na terenie Nowej Huty. Tajemnicze wiadomości, przypadkowe spotkania, różnego rodzaju wskazówki. Właśnie te elementy sprawiły, że myśli Daniela zostały całkowicie zdominowane przez skrzynie. Zadanie miał ułatwione o tyle, że posiadał pewną umiejętność. Dotyczyła ona zdolności do przenoszenia się do swojego wcześniejszego wcielenia podczas snu. Dzięki temu Daniel dowiedział się, że w poprzednim życiu był dziewczynką, Apolonią, będącą świadkiem, a także uczestnikiem wydarzeń mających związek z ukryciem skrzyń. Każda wizyta w świecie Apolonii dostarcza mu coraz to nowszych informacji, mających ogromne znaczenie. Daniel jednak nie zdaje sobie sprawy, że im bliżej rozwiązania, tym w większym jest niebezpieczeństwie. Porachunki z Oskarem wcale się nie skończyły, a jego znajomości mają olbrzymi zasięg. 

W krótkiej notatce znajdującej się na pierwszych stronach książki Anna Zając podkreśla, że pisząc Atlantydę pod Krakowem walczyła o swoje własne "ja". Podkreśla, że tę walkę wygrała i zachęca każdego, aby właśnie o to walczył. Warto. Będąc autorką tej książki ma pełne prawo do poczucia satysfakcji i spełnienia celu. 

W sieci można znaleźć stwierdzenie, że Atlantyda pod Krakowem jest porównywana do Kodu Leonarda da Vinci. Według mnie jeszcze trochę brakuje jej do dzieła Dana Browna, ale jest na naprawdę dobrej drodze. W książce Anny Zając znajdziemy zagadkę, tajemnicę, miłość, historię, przebiegłość. Daniel Cisowski przedstawiony jest jako osoba, która gdy obierze sobie jakiś cel, dąży do jego realizacji. Chce spełnić nie tylko swoje oczekiwania, ale także osób, które są z danymi zdarzeniami bezpośrednio związane. Nie poddaje się nawet wtedy, gdy jego życie po wyjściu z więzienia przewróciło się do góry nogami. Chce coś osiągnąć i mu się to udaje. Pomaga mu w tym autohipnoza, która okazuje się fascynującym zjawiskiem podkreślającym charakter książki, dodającym całej fabule aury tajemniczości i indywidualności.

Mam nadzieję, że pani Anna Zając nie poprzestanie na swojej debiutanckiej powieści. Jej twórczość zapowiada się naprawdę obiecująco i z chęcią sięgnęłabym po kolejny tytuł jej autorstwa. 


Recenzja powstała w ramach współpracy z Redakcją Essentia




10 komentarzy:

  1. I się doczekałam Twojej opini. Dla mnie nie do przebrnięcia był fragemnty, podczas których Daniel był w swoim poprzednim wcieleniu. I to mnie do książki bardzo zraziło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie te fragmenty zaciekawiły mnie najbardziej, bo to była totalna mieszanka emocji i fizyczności dwóch osób z dwóch różnych światów:)

      Usuń
  2. Nie słyszałam o tej książce. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. W poprzednim życiu byłam: mężczyzną/żołnierzem/seryjnym mordercą i kotem :D Przynajmniej tak mi się wydaje ;) A tak na poważnie... Książka jakoś do mnie nie przemawia, choć Twoja recenzja wywołała na mojej twarzy uśmiech :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że sama recenzja wzbudziła pozytywne emocje:)

      Usuń
  4. Lektura tej książki jeszcze przede mną, ale jestem niezmiernie nią zainteresowany. Mam nadzieję, że uda mi się ją niedługo przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze swojej strony szczerze polecam. Ponieważ mieszkam od jakiegoś czasu w Krakowie, tym bardziej wzbudziła moje zaciekawienie, dlatego zdecydowałam się na jej przeczytanie:)

      Usuń
  5. Recezja bardzo ciekawa, ale książka chyba nie dla mnie. Pozdrawiam serdecznie !:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger