15:10

Prezydentka - Marika Krajniewska

Instagram
Czy w naszym kraju kobieta ma jakiekolwiek szanse na to, żeby zostać prezydentem? Czy jest to funkcja przeznaczona wyłącznie dla mężczyzn? Zastanawiam się czy nasz kraj jest gotowy na prezydentkę, a nie prezydenta? Kto tego tak naprawdę nie chce? Wyborcy? Partie polityczne? A może same kobiety? W tym temacie pytań może być wiele, ale czy kiedykolwiek poznamy prawdziwe odpowiedzi? 

Prezydentka Mariki Krajniewskiej opowiada historię czterech kobiet, które poznały się podczas jednego ze strajków kobiet. Laura, Bianka, Pola i Kaja znalazły się w jednym miejscu o tej samej porze. Cel miały wspólny, nie poszły na ten strajk przypadkiem. Laura zdecydowała się kandydować na prezydentkę Polski. Póki co, jej poparcie rosło. Nie mogła nie pokazać się na strajku. Wierzyła w siebie i w walczące o swoje prawa kobiety. Była zdecydowana, odważna i nic nie mogło jej złamać. Do czasu. Ten moment, gdy dowiedziała się o wypadku męża zapamięta do końca życia. Ten moment zmienił jej życie.

Laura nie wierzyła, że to był wypadek samochodowy. To byłoby zbyt proste. Ktoś musiał za tym stać. Jej Zbyszek nie mógł zginąć ot tak. Ktoś musiał mu w tym "pomóc". Za punkt honoru wzięła sobie odkrycie prawdy. Musiała znaleźć zabójcę, tylko wtedy będzie mogła żyć dalej. Czy to wpłynie na jej karierę polityczną? Czy jej poparcie utrzyma się i dalej będzie miała tak duże szanse na fotel prezydenta? Tego nie potrafiła przewidzieć, ale nie mogła zostawić tej sprawy. I udało się jej. Odkryła prawdę i mogła odetchnąć z ulgą.

Mam problem z tą książką. Ona porusza tak ważny temat. Prawa kobiet! Strajki! Wolność wyboru! Kobieta chce i może być prezydentem! A mam wrażenie, że to był tylko dodatek, który został zepchnięty na dalszy plan przez śmierć drugoplanowej postaci. Liczyłam na więcej. Owszem, zostały opisane strajki i traktowanie ich uczestniczek. Przedstawiono też dokładnie historie czterech bohaterek, ich przeżycia nie należały do najłatwiejszych, ale i tak czytelnik się po nich tylko "prześlizguje". Miałam wrażenie, że tych historii było za dużo, a tak naprawdę nic nie wnosiły do fabuły. Oczywiście, wydarzenia z młodości czterech kobiet są ważne i pokazują, w jak różnych rzeczywistościach żyją ludzie i, koniec końców, prowadzą do spotkania całej czwórki podczas jednego ze strajków. Ale nic poza tym. 

Powieść jest bardzo aktualna, tego nie można jej odmówić. Jednak ta aktualność i tak ginie w porównaniu do wątku kryminalnego. Wbrew pozorom, to właśnie on staje się wątkiem o najwyższym priorytecie. Dobrze, że się pojawił, ale całkowicie zdominował pozostałe elementy, a szczególnie ten dotyczący kandydatury kobiety na stanowisko prezydenta. Książka zapowiadała się naprawdę dobrze. Miałam wobec niej ogromne oczekiwania i były momenty, że były one spełnione, jednak było ich zdecydowanie za mało, żebym mogła o tym nie wspomnieć. 

Trudno mi ocenić tę książkę. Chciałabym napisać o niej same dobre rzeczy, ale nie mogę. Gdyby była choć napisana w ciekawy sposób, ale tu też muszę postawić minus.

Podsumowując. Jest to jeden z tych przypadków, gdy pisanie opinii jest bardzo trudne. Nie mogę polecić tej książki, ponieważ mam wrażenie, że mogło być lepiej. Pomysł na fabułę jest rewelacyjny i można go było wykorzystać w 100%, ale coś tu się nie udało.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Papierowy Motyl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger