Źródło zdjęcia |
Podejmując konkretne studia stawiamy przed sobą cel, aby je zakończyć, a następnie znaleźć pracę w wyuczonym zawodzie. Przynajmniej tak jest w zdecydowanej większości przypadków. Gdy to wszystko się udaje nie spoczywamy na laurach. Przecież przed nami pokazują się od razu kolejne misje, które koniecznie musimy wykonać i być w nich najlepsi. W ten właśnie sposób dołączamy do wielkiej machiny umożliwiającej nam zarabianie pieniędzy, a jednocześnie wyciskające z nas ostatnie poty, której niewolnikami będziemy przez dłuższy czas. Czy na pewno warto?
Robert, zwany także Marlonem, także jest uczestnikiem znanego wszystkim "wyścigu szczurów". Będąc prawnikiem i pracując w jednej z lepszych kancelarii w Warszawie nie ma innego wyjścia, jak spiąć się w sobie i wychodzić naprzeciw oczekiwaniom swojego szefostwa, które nie do końca zwraca uwagę na fakt, że ich pracownikami są ludzie potrzebujący czasem choćby dłuższego urlopu.
Jednak w pewnym momencie budzi się w nim bunt. Dlaczego nie ma innego wyjścia? Przecież to od niego zależy to, w jaki sposób przebiega jego życie. Dlaczego dzień przed wyjazdem ma mieć odwoływany dawno zaplanowany urlop? Dlaczego przez to, że stara się być uczciwym człowiekiem nie osiągnie w tej jednej kancelarii więcej niż już mu się udało dokonać i, co gorsza, jest tego doskonale świadomy?
Pozytywnie nieobliczalni ujęli mnie swoją prawdziwością. Marcin Brzostowski idealnie opisał to, co dzieje się z człowiekiem, kiedy przed sobą widzi tylko kolejne cele zawodowe, ale nie życiowe. Praca w korporacji nie jest łatwa przede wszystkim psychicznie. Osoba decydująca się na podjęcie pracy w takim miejscu musi być świadoma, że najczęściej wygląda to w taki sposób, iż jej zadaniem będzie realizacja kolejnych planów, celów jak najlepiej i jak najszybciej. Konkurencja przecież nie śpi, a nikt nie chce być wygryziony ze swojego miejsca przez rywala. W większości przypadków panują właśnie takie zasady. Być może są wyjątki, ale raczej nieliczne.
Bardzo dobrze została opisana machina korporacyjna, ale także postać Marlona. Polubiłam tego bohatera. Jego decyzje wydały mi się świadome i dobrze przemyślane. Co prawda spodziewałam się, że zakończenie będzie takie a nie inne, ale niecierpliwie czekałam na ten moment, kiedy Rafał podejmie ostateczną decyzję (według mnie jak najbardziej słuszną). Nie wiem czy osoby, które miały już do czynienia z Pozytywnie nieobliczalnymi odczuwały to samo, co ja, ale kiedy bohater zdecydował się na podjęcie odpowiednich kroków poczułam niewypowiedzianą ulgę. Za ten efekt naprawdę należą się ukłony autorowi, ponieważ oznacza to, że książka mnie bez reszty pochłonęła.
Ta książka jest zdecydowanie inna od tych tytułów Marcina Brzostowskiego, które miałam okazję przeczytać. Jest najbardziej rzeczywista. Co prawda nie brakuje w niej elementów humorystycznych, ale na pewno jest mniej groteskowa od innych książek. Zwróciło to moją uwagę na fakt, w jaki sposób autor potrafi zmieniać charakter swojej twórczości. Jego książki nie są do siebie podobne, każda jest inna i bardzo mi się to podoba. Mając takie doświadczenia wiem, że sięgając po tytuły autorstwa Marcina Brzostowskiego za każdym razem poznam coś innego i zaskakującego.
Jedno jest pewne. Na pewno będę chciała poznać pozostałe książki tego autora. Jego twórczość bardzo przypadła mi do gustu i w tym momencie nie wyobrażam sobie, że miałabym nie poznać innych tytułów, które wyszły spod ręki Marcina Brzostowskiego.
Gorąco polecam! :)
Za możliwość przeczytania Pozytywnie nieobliczalnych serdecznie dziękuję portalowi Sztukater
Marcin to jeden z moich ulubionych polskich pisarzy. Uwielbiam jego prozę ;)
OdpowiedzUsuńTa okładka jest straszna. Przeraża na pierwszy rzut oka, ale spotkałam się z pozytywnymi recenzjami ksiązek tego autora więc pewnie się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę tę książkę, ale zapowiada się naprawdę ciekawie :). Choć trzeba przyznać że okładka jest faktycznie trochę straszna ;).
OdpowiedzUsuńNie miałam kontaktu ze stycznością autora, ale czytając opis i Twoją recenzję, zgadzam się z prawdziwością toczącej się machiny. Jestem ciekawa losów bohatera, chętnie zajrzę do tej pozycji. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń