Tak się składa, że ostatnio "siedzę" w literaturze dla dzieci.
Ach, te studia;)
Więc niech będzie trochę o baśniach.
Dzieci baśnie znają, głównie te najbardziej popularne. Mniej więcej. Wiedzą czego dotyczą. Mają problem z dopasowaniem autora do konkretnej baśni, ale znają nazwiska.
Dzieci baśnie czytają! Jest dobrze. Czy tylko tak mówią, czy tak jest naprawdę - w to już nie wnikam;)
Jakimi baśniami zajmowałam się?
Głównie Andersena, chociaż wcześniej braci Grimm.
I muszę przyznać, że je lubię. W końcu początkowo baśnie braci Grimm skierowane były do osób dorosłych;)
Jakie baśnie najbardziej lubiłam, gdy byłam mała?
A no właśnie braci Grimm.
"Jednooczka, Dwuoczka i Trójoczka", "Gęsiareczka", "Białośnieżka i Różyczka", "Król Drozdobrody" - te chyba najczęściej.
Dlaczego?
Nie mam zielonego pojęcia. Po prostu mnie interesowały, byłam zadowolona czytając je, żałowałam, gdy się kończyły.
W baśniach jest magia. To wie chyba każdy (a przynajmniej mam taką nadzieję). Ta magia sprawia, że człowiek chce do nich wracać nie wiedząc dlaczego, że nie myśląc o nich długie lata nagle coś sobie przypomni, coś mu się skojarzy i bach! - myśli o jakiejś baśni.
Nie wstydźmy się tego!:)
Moje egzemplarze mają już kilka lat (no dobra, kilkanaście:p ), a ja dalej z nich korzystam. Czy to nie piękne!:)
;*
Zawsze lubiłam czytać baśnie ( nawet teraz, gdy 22 lata na karku będę miała!). Człowiek przenosi się wtedy w inny świat. I tak, nie wstydźmy się tego!
OdpowiedzUsuń